wtorek, 25 listopada 2008

Meknes

Hala targowa w Meknes to istny raj oliwkowy, ułozone w idealnie równe rzędy kopczyków, w róznych smakach i kolorach. Można je kupić za pół darmo, a jak nie możesz się zdecydować to tez nie ma problemu - najpierw spróbuj a potem weźmiesz najlepsze.






Sahara

Na pustyni spędziliśmy dwa dni. Pierwszy, kiedy jeszcze jechaliśmy na wydmy, był upalny. Tak jak można by się tego spodziewać na Saharze.Temperatura dochodziła do 45 stopni. Zar lał się z nieba. Wszystko jednak całkowicie się zmieniło kiedy wsiedliśmy na wielbłądy i ruszyliśmy w drogę do obozowiska, w którym mieliśmy zatrzmać się na noc. Z wszystkich stron zaczęły nadciągać czarne, burzowe chmury i niemal w momencie zrobiło się zupełnie ciemno. Nie widzieliśmy nic poza błyskawicami goniącymi się szaleńczo po niebie we wszystkich możliwych kierunkach.


Tęcza na pustyni to niecodzienny widok, podobnie jak dwa z rzędu deszczowe dni. My trafilismy na jedno i drugie.

Deszcz i silny wiatr wzmagały jeszcze uczucie zimna.
A po zimnym, deszczowym poranku najlepsze jest rozgrzewające popołudnie przy kawce i herbacie miętowej.

Fez
















Doliny Dades i Todra








Atlas Wysoki - Toubkal Circuit

W Atlasie - najwyższych górach Afryki północnej spędziliśmy sześć pięknych dni. Nasz trek rozpoczął się w Imlilu - niewielkiej miejscowości u stóp Jbal Toubkal - najwyzszego szczytu w tej części Afryki (4167mnpm). Następnie ruszyliśmy zgodnie z ruchem wskazówek zegara na trasę wokół całego masywu.



Jak widać hasło "reklama dźwignią handlu" obowiązuje też wysoko w górach...

Wielkie przestrzenie i nagie, pozbawione roślinności stoki to charakterystyczne cechy krajobrazu gór Atlasu, podobnie jak rdzawo - ceglasty kolor skał.

Obudzić się w takich okolicznościach przyrody.... bezcenne
Nasza jadalnia. To tutaj zjedliśmy wczorajszy obiad. Siedząc na kocach rozłozonych na ziemii zajadaliśmy się ogromną porcją przepyszcznego tadzinu. Po całym dniu wędrówki smakował znakomicie.






Jeszcze jeden krótki przystanek na trasie...


Zielone doliny silnie kontrastują z nagimi stokami wyższych partii gór.
Kolejny nocleg tez nam zapewniał niesamowite wrazenia widokowe. Po prostu żyć nie umierać...


Zabudowa wiosek wygląda bardzo ubogo, co niestety w pełni odzwierciedla stan faktyczny. Dla miejscowej ludności atrakcją jest dostanie uzywanych t-shirtów czy kosmetyków.



Zgodnie z opisami zamieszczonymi we wszystkich w zasadzie przewodnikach w zielonkawej toni jeziora odbijają się surowe szczyty okolicznych gór... Cóz - wystarczy uzyć wyobraźni...
Wędrówka kamienistym dnem wysniętej części jeziora była chyba najcięzszym fragmentem całego treku. W palącym słońcu wylot kanionu zdawał się oddalać z kazdym krokiem.


Wreszcie udalo nam się jednak dotrzeć na miejsce i po rozbiciu namiotów pod kilkudziesięciometrowej wysokości pionową skałą moglismy się delektować szumem płynącej w dole rzeki oraz świadomością, że jesteśmy jednymi ludźmi w promieniu wielu kilometrów.


Ze schroniska pod Toubkalem ruszyliśmy na szczyt wcześnie rano. Słońce zaczynało dopiero wschodzić ponad okolicznymi szczytami a temperatura ciągle była poniżej zera. Mijane po drodze strumienie skute były lodem. Na szczęście wiatr nie wiał już tak mocno i chłód nie był zbyt dokuczliwy.

Po sześciu dniach chodzenia dotarliśmy wreszcie na najwyższą górę północnej Afryki. W takich chwilach życie jest naprawdę piękne a radości nie da się porównać do niczego.

Schronisko pod Toubkalem położone jest na wysokości 3207mnpm. Tędy prowadzi krótsza droga na szczyt. Dojście bezpośrednio z Imlilu zajmuje jeden dzień. Dlatego większość turystów wybiera właśnie tą drogę. Po raz pierwszy od kilku dni znów byliśmy otoczeni innymi ludźmi.