wtorek, 25 listopada 2008

Marakesh

Na ulicach Marakeszu mozna kupić niemal wszystko...


W hotelu Grand Palace spędziliśmy ostatnią noc w Maroku. Pokoje połozone wokół wewnętrznego dziedzińca, pelnego zieleni i połozenie w samym sercu starego miasta, a to wszystko za jedyne 6 euro od osoby.






A jak ktoś się zmęczy zwiedzaniem to jest tez gdzie usiąść i odpocząć.
Wspaniałe mozaiki w Muzeum Marakeszu.


Jemma el Fna kazdego wieczora zapełnia się straganami i ludźmi.


Wieczorem Jemma el Fna - główny plac Marakeszu - zmienia się w kulinarny raj. Cały wypełnia się straganami, przy których mozna usiąść i skosztować miejscowych specjałów. Podstawowymi daniami są tajine - ziemniaki i warzywa wolno gotowane w specjalnych glinianych naczyniach razem z mięsem lub rybą oraz brochete - miejscowe szaszłyki.

Typowy widok na marokańskiej ulicy. Ludzie wychodzą z ciasnychh warsztatów i pracują wprost na chodniku.


Wąskie uliczki mediny pełne są przechodniów, rowerów i skuterów. Tych ostatnich zwłaszcza po zmroku. Wydaje się, ze ich kierowcy kompletnie nie zauwazają przechodzących ludzi. A moze nawet wręcz przeciwnie - na ich widok jeszcze przyspieszają.

Hmmm.... miejscowe taxi bagazowe?...

Sprzedawcy wody dziś są juz tylko miejscową atrakcją turystyczną. Chętnie pozują do zdjęć ale w zamian oczekują zapłaty. No chyba, ze się skorzysta z teleobiektywu...

Brak komentarzy: